Wystawa

„TA | Keymo | Demko | Womanspreading”

event
12.10
-
27.10
.
2018
schedule
12.00
place
Klub Mózg
Zobacz na mapie >
Kup bilet
Wolny.

Bilety

Manspreading to manifestacja kulturowo ugruntowanego przekonania, że mężczyzna ma niezbywalne prawo do indywidualnego epatowania sobą w przestrzeni. To przekonanie jest głęboko zakorzenione w kulturze patriarchalnej, a jednocześnie często nieuświadomione i wyrażane na poziomie cielesnym, zarówno przez zawłaszczających przestrzeń mężczyzn, jak i siadające na brzegu krzesła kobiety. Manspreading to także pewność dominacji opartej na sile i pogardzie wobec słabszych, brak liczenia się z innymi.

„TA | Keymo | Demko | Womanspreading”
Fot.
Keymo

Czym jest zatem womanspreading? Na pewno nie jest po prostu symetryczną kontrofensywą do manspreadingu, bo zawiera w sobie znacznie więcej niż tylko siedzenie z szeroko rozłożonymi nogami (także metaforycznie). Eksploracja siły, upodmiotowienia i własnej sprawczości wynikająca z takiej kontestacji urzeczowienia kobiecej seksualności jest oczywista, ale womanspreading nie jest po prostu analogicznym do męskiego rozkroku zawłaszczeniem miejsca zgodnie z filozofią „teraz, kurwa, ja!”. Ta pozbawiona winy i wstydu ekspresja kobiecej seksualności jest oczywiście niezbędną podstawą, ale my chcemy potraktować ją jako wstęp do tego, co stanowi naszym zdaniem istotę szerokiego kobiecego gestu. Proponujemy zatem takie rozumienie terminu womanspreading, które wychodzi ponad poziom indywidualny i staje się „kobiecym rozprzestrzenianiem” lub „rozplenianiem”, rozsiewaniem „kobiecego wirusa”, infekowaniem. Tym właśnie kluczem chcemy czytać prace duetu Keymo & Demko.

Efekt współpracy Keymo i Demko nie jest kolejnym projektem indywidualistycznym i „autoterapeutycznym”, fetyszyzującym jednostkowe przedstawienie osobistego seksualnego wyzwolenia kolejnej uprzywilejowanej dziewczyny z dużego miasta przekonanej o rewolucyjnym wymiarze swego emancypacyjnego gestu. Tutaj afirmacja obszaru ciała i seksualności przekracza jednostkowość. Dzieje się tak po pierwsze dlatego, że prace ukazują synergiczne działania stworzonego ad hoc kolektywu Keymo/Demko. Każda z nich w swoich własnych działaniach kwestionuje kulturowe wykluczenia ciał nienormatywnych, obydwie zgłębiają „szalony”, „nieładny”, czasami trochę dziwaczny, wymykający się patriarchalnym kryteriom estetycznym wymiar kobiecych fantazji seksualnych. W indywidualnych pracach Demko działo się to dotąd przez przerysowanie, epatowanie różem, pluszowymi waginami, zabawie z „boginicznym” mistycyzmem, ale także dosłowne dotykanie fizjologicznej, materialnej strony „mistyki kobiecości”. Keymo z kolei znana jest z przełamywania konwencjonalnych póz i przedstawień kobiecych ciał, z feministycznego rozbrajania erotyki fetyszu. Natomiast to, co Keymo i Demko tworzą razem, to obłędnie fascynujący kobiecy wirus-mutant, „glitch” infekujący poukładaną rzeczywistość estetycznych norm i osobnych bytów. To niesamowita mieszanka wybuchowej oniryczności i bezczelnej bezwstydności, dziwacznej obskurności i dziewczyńskiego różu, bajkowego rozmarzenia i radosnej, pełnej życia wulgarności.

Keymo infekuje Demko pełnym napięcia erotycznym niepokojem i fantastyczną dziwacznością, Demko infekuje Keymo łobuzerską i dziewczęcą energią niczym “Alicji z Krainy Czarów”. Ale siła tych prac wykracza poza wzajemną relację artystek i rozlewa się. Szeroko. To, co się tutaj pleni, to afirmacja wolności kobiecej ekspresji, sprawczość, kolektywność, wirus sennej niesamowitości, kontestacja racjonalnego męskiego porządku i dużo żywiołowego rozrabiania.

(fragmenty tekstu kuratorskiego dr Anny Chromik)

Keymo – kobieta urodzona w Olkuszu w 1984 roku, chce zostać fotografką kiedy dorośnie, w wieku 11 lat znaleziona na ulicy przez Mistrzynię Zen Ho Min Hai, która nauczyła ją jak walczyć z kosmitami żelazną drabiną i porozumiewać się z dewiantami ze wszystkich stron świata.

Iwona Demko – dziewczyna z Bieszczad. Urodzona w 66 rocznicę odnalezienia Wenus z Willendorfu – 7 sierpnia 1974 roku w Sanoku. Dawno temu skończyła Wydział Rzeźby na ASP w Krakowie. Teraz pracuje na macierzystej uczelni z tytułem doktory habilitowanej. Buntowniczka z urodzenia. Wegetarianka od ponad dwudziestu lat. Jedno dziecko – syn Claudel. Nigdy nie wyszła za mąż. Wierząca -– gorąco wierzy w feminizm i waginatyzm – religię, którą sama stworzyła.